Sporo czasu straciliśmy szukając zielonego szlaku, ponieważ drzewa oblepione były szadzią i trzeba było czyścić pnie rękawiczkami. Mapa okazała sie bardzo potrzebna /26,27/. Szlak zielony prowadził stromo w dół, zmarznięty śnieg załamywał sie pod butami co spowalniało naszą wędrówkę. Nikt nie uwierzyłby, że tu leżało tyle śniegu, gdyby nie zrobione zdjęcia /26-31/.
Dotarliśmy pod skałę zwaną “Pielgrzymem” jedak ze względu na późną porę odłożyliśmy wejście na szczyt /32/. Znów znależliśmy się na niebieskim szlaku /33/, przyśpieszając kroku ostro ruszyliśmy w dół. Było to o tyle łatwiejsze, że śnieg zniknął tak nagle jak się pojwił w wyższych partiach gór /34/.
Nasza wędowka dobiegała końca. Wychodząc z lasu zobaczyłam tablicę Wambierzyc mówiącą o tym , że jesteśmy na samym końcu tej miejscowości. Opuściliśmy teren Parku Narodowego Gór Stołowych /35/. Tym górskim szczytem, widocznym na ostatnim moim zdjęciu, przeszliśmy z Radkowa do Wambierzyc /36/. Stąd, po zwiedzeniu skansenu u P.Mariana Gancarskiego, wróciłiśmy samochodem do Radkowa. Jeszcze mamy dużo do zwiedzenia, więc juz umówiliśmy sie na kolejny wypad. Mam nadzieję, że udało mi się zachęć innych do zwiedzania Kotliny Kłodkiej i jej uroczych zakątków.
Barbara Strug