LĄDECKIE IMPRESJE /odcinek 86/

Podczas kolejnej bytności na Ziemi Kłodzkiej trafiam wreszcie do KAMIEŃCZYKA. I powiem krótko ? warto tu przyjechać i zostać, ale na dłużej? Nas niestety gonił czas, ale obiecujemy, że już niebawem odwiedzimy ponownie to miejsce.
KAMIEŃCZYK ? wieś położona na wysokości 500- 680 m npm, w dolinie potoku Kamionka. Przy wjeździe do wioski wysoki nasyp linii kolejowej Wrocław- Praga przez Lichkov z licznymi tunelami i przepustami. Pasmo Gór Bystrzyckich. Wokół wzniesienie Kamyka /721 m/, Kamieńczyka /702 m/ i Granicznego Wierchu / 711 m /. Na końcu wioski graniczne przejście turystyczne. Nieopodal czeskie schronisko.

Wielką atrakcją i cennym zabytkiem Kamieńczyka jest drewniany barokowy kościółek wzniesiony w 1710 roku. Kryty gontem. To jeden z czterech tego typu obiektów zachowanych na Ziemi Kłodzkiej. Dzisiaj to kościół filialny p.w. św. Michała Archanioła międzyleskiej parafii. 
Z uwagi na wyjątkowe położenie ponoć często wybierany na miejsce ślubów. Podobno gwarantuje zawsze długie małżeńskie szczęście. 
Wokół kościoła nieczynny od pół wieku cmentarz z licznymi nagrobkami i tablicami. Zresztą kiedyś kościół był obiektem cmentarnym. Wewnątrz ciekawe barokowe wyposażenie m.in. ołtarz z 1720, ambona z 1754 r., ludowe rzeźby. Niestety podziwiamy tylko przez okno, bo kościółek otwarty tylko w niedziele.
Same tutejsze widoki trudno jednak opisać słowami. Siedziałbym tu bez końca? Niepowtarzalne i jakże magiczne miejsce. Gdzie czas płynie znacznie wolniej a problemy ulatują gdzieś daleko? Gdzie cisza, bujna zieleń i ta przestrzeń nie mająca prawie granic. Po trosze zazdroszczę więc mieszkańcom.
Nieopodal kościółka gospodarstwo agroturystyczne ?Siedlisko? państwa Magdaleny i Jarosława Pośpiechów. Kiedyś było to miejsce opuszczone, zrujnowane i samotne. Dzięki niemałemu wysiłkowi gospodarzy udało się jednak obiekt uratować i przywrócić do życia. Wygodne, przytulne pokoje ? zresztą wystarczy wejść na stronę www.agro kotlina.pl Jest też duży salon z pięknym ceglanym sklepieniem, mnóstwo zabytkowych mebli i bibelotów. Wszystko to stwarza specyficzny nastrój i jakże domową atmosferę. O wyjątkowej gościnności gospodarzy już nie wspomnę. 
Z p. Magdą można przegadać niejedną godzinę, nieobce jej bowiem historyczne losy tej ziemi. Wielka pasjonatka regionu, kolejny niespokojny duch tej ziemi.

Dopiero po powrocie dowiaduję się, że pani Magda jest autorką ?Kartek z Kotliny? swoistego literackiego, ale też osobistego zapisu jej spotkań z tym regionem. Z regionem który dzisiaj wybrała na swoją przystań. ?Kartek? nie udało się jeszcze wydać, ale zachęcam do tego gorąco autorkę. Tak jak zachęcam do ciągu dalszego owych kartek? Pani Magdo naprawdę czekamy na Pani ?Kartki? a do tematu jeszcze powrócę?

A sam Kamieńczyk warto odwiedzić nie raz, gorąco polecam.

Tymczasem przenosimy się na drugiej kraniec Kotliny, do WOJBORZA. Jesteśmy bowiem zaproszeni na majowy wieczór w miejscowej bibliotece. Uroczysta wieczornica z racji 3-MajowegoŚwięta. Ale też długa rozmowa o wiosce i problemach, którymi żyje. Podziwiamy niezwykłą aktywność miejscowej biblioteki, którą prowadzi ale z jakim też dynamizmem pani Małgosia. To nie tylko typowa biblioteka, ale i miejsce wielu kulturalnych spotkań mieszkańców wioski. Tu też rodzi się niejedna miejscowa inicjatywa. I jak tu nie podziwiać mieszkańców tego regionu a Wojborza w szczególności.

Trafiamy też do Kłodzka, na ŚWIĘTO ULICY DASZYŃSKIEGO. O imprezie napisano już wiele w jednym z poprzednich numerów. Zaskoczyło nas wyjątkowe bogactwo przygotowanych imprez i spotkań. Wielka więc chwała organizatorom za to wszystko. Często słyszę opinie; że dzisiaj się nie da niczego sensownego już zorganizować, że to już nie te czasy, brak funduszy i samego zainteresowania. Niedowiarkom proponuję właśnie wybrać się do Kłodzka, na owe święto. Tu jakoś się udało i to jeszcze z jakim efektem. Dziękuję osobiście panu Mieczysławowi Kowalcze za zaproszenie i ofiarowany pierwszy tom Encyklopedii Ziemi Kłodzkiej. Do kłodzkiej encyklopedii jeszcze powrócę. Szkoda tylko Mietku, że mieliśmy wtedy tak niewiele czasu na rozmowę? Ale też wtedy byłeś wyjątkowo zagoniony i zapracowany. Bez takich ludzi miasto i region wiele był stracił, chociaż to może brzmi zbyt górnolotnie. Ale też taka jest kłodzka prawda?

 

Autor: Janusz Puszczewicz, ? 2009

/publikacja “BRAMA” nr 28  z dn. 10.07.2009 r./

Share:

Author: admin