LĄDECKIE IMPRESJE /odcinek 2/

Idziemy jednym z lądeckich szlaków. Po drodze wstępujemy do kościółka w Lutyni. Jest niedziela, właśnie odprawiana jest msza. Kazanie, niestety nie słyszymy brzmienia tutejszych organów, które ostatnio poddano renowacji pod okiem prof. Juliana Gembalskiego. Podobno mają wyjątkowe brzmienia, jak twierdzą znawcy ? mają swoją muzyczną duszę.

Na okolicznych łąkach pasą się konie, krowy ? sielsko i tak anielsko. Świeci słońce, jest ciepło. Wokół jesienna paleta barw i tak wielu odcieni. Czy potrzeba nam czegoś więcej ?

Cisza ? w dole pozostawiamy tętniące życiem uzdrowisko i przewalający się tłum kuracjuszy Za nami cały ten uzdrowiskowy zgiełk.
Po drodze fantastyczne formy skalne. Kamienny Wąwóz zwany też nie wiadomo, dlaczego Piekłem. Docieramy wreszcie do Wrzosówki.

Jesteśmy urzeczeni tym miejscem i tym klimatem. Siedzimy nieopodal kapliczki godzinę, dwie a może i dłużej? Kapliczka zamknięta, przez okienko zaglądamy do wnętrza. Surowe i skromne wnętrze a jednak ma coś w sobie. Rodzi się kolejne lądeckie marzenie o odprawianej tu Pasterce. W takiej scenerii i w takim kościółku, to byłoby przeżycie. Tylko, czy można dotrzeć zimą do tego miejsca?

Wrzosówka dawniej Heidelberg. Wieś powstała w roku 1641, inne źródła mówią o roku 1571. W szczytowym okresie miała nawet 150 mieszkańców. Kiedyś była tu m.in. strażnica graniczna, czteroklasowa szkoła, gospoda, młyn i wiele zabudowań. Dzisiaj spotykamy w tym miejscu szczątkowe już resztki fundamentów i gdzieniegdzie rosnące dziko drzewa owocowe. Obecnie wieś wyludniona. Swoje zrobiły powojenne wysiedlenia i zakaz osiedlania z uwagi na bliskość granicy.

Pozostała jedynie kapliczka z XIX wieku pod wezwaniem. św. Karola Boromeusza oraz tzw. Kajówka. Kapliczkę odremontowali strażacy, którzy do dziś sprawują nad nią opiekę /o czym informuje stosowna tablica/. Ostatnio wbudowali kamień węgielny pod kapliczkę św. Floriana. W dzień patrona strażaków odbywają się tutaj regionalne uroczystości strażackie. Tylko wtedy Wrzosówka znów żyje pełnią życia, chociaż tak krótko.

Nieopodal kaplicy tzw. Kajówka, czyli Górska Galeria Artystyczna założona przez artystę Kazimierza A. Hałajkiewicza /1936-1994/. Kiedyś artysta wybrał to miejsce na swoje plenery i letni pobyt. W 1983 roku wydzierżawił ten dom a dwa lata później utworzył w nim galerię. Niestety czynna tylko w okresie letnim. Legendą był tzw. Salon Odrzuconych, czyli wygódka z dziełami ponoć mniej udanymi.

Ostatnio jego obrazy wystawiano m.in. w Muzeum Ziemi Kłodzkiej /w roku 2001/ na wystawie tzw. 11 azylantów. Azylantów, którzy wybrali ziemię kłodzką na swój życiowy i artystyczny azyl?

Wrzosówka to najbardziej malowniczy i zarazem tak magiczny zakątek lądeckiej ziemi. Obawiam się jednak, że i on niebawem zniknie a raczej zabudowany niebawem będzie. A wszystko za sprawą miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Na styczniowej sesji Rady podjęto już zresztą stosowną uchwałę. Przewiduje się m.in. wydzielenie działek budowlanych i w efekcie zabudowę tego miejsca. Przewidziano również miejsce na sporty zimowe. Ale czy warto konkurować np. z pobliską Czarną Górą i to za taką cenę. W jednym z internetowych portali pojawiły się wprawdzie głosy oburzenia, ale kto je jeszcze w Lądku słyszy?

Zapewne wielu z nas marzy o takiej działce, ale czy wszystko musimy odpowiednio ?zagospodarować?. Czynimy to wprawdzie w majestacie prawa, przy zachowaniu ustalonych procedur, ale ? właśnie, ale?

Czas już zapewne pożegnać tamtą tak magiczną Wrzosówkę, tamtą ciszę i tą niczym niezmąconą przestrzeń.

Autor: Janusz Puszczewicz, ? 2006
/publikacja w nr 15 /737/ BRAMY z dn. 14 kwietnia 2006 roku/
Share:

Author: admin