Za nami niestety już majowy weekend. Z dojazdem nie było problemów. Może niektórych wystraszyły niezbyt dobre prognozy, stąd umiarkowany ruch na autostradzie i drogach do Kłodzka.
Nie dotarłem niestety na Borówkową, gdzie gospodarze Lądka- Zdroju wspólnie z czeskim sąsiadem zaplanowali otwarcie sezonu turystycznego. Wybrałem jednak Polanicę gdzie na gości czekałowiele atrakcyjnych imprez i wydarzeń. Niemałą atrakcją zwł. dla dzieci była gra miejska. Dzięki niej odkrywaliśmy na nowo wiele polanickich miejsc. Aby zdobyć symboliczną nagrodę trzeba było odpowiedzieć na wiele pytań, często dość dziwnych. Np. o której godzinie odchodzi ostatni autobus do Kudowy, co trzyma w prawej ręce dr Matuszewski, czego brakuje na szachownicy, co znajduje się w koszyku pary jedzącej „Śniadanie na trawie” w słynnej figurze na łączce. Nie wiem tylko dlaczego w zestawie pytań znalazło się np. pytanie co kupisz w sklepie… i tu jego nazwa. Niemniej dobra i pouczająca była to zabawa. Dla majowych gości przygotowano również spacery z przewodnikiem, spacery nordic walking z instruktorem czy rodzinne wycieczki rowerowe. Zresztą Polanica przygotowała się na ten weekend wyjątkowo starannie. Wyjątkową artystyczną natomiast perełką była Msza Es-dur i Des-dur Stanisława Moniuszki w wykonaniu Chóru Zespołu „Śląsk” oraz solistów zaprezentowana w miejscowym kościele. Szczególne słowa uznania należą się organizatorom, w tym miłym paniom z Informacji Turystycznej nieopodal szachownicy.
2 maja należał jednak do Lądka bowiem w tym dniu miasto obchodziło uroczyście Dzień Patrona św. Jerzego. Bogaty program imprez rozpoczął spacer z Burmistrzem traktem św. Jerzego, który jak zwykle zgromadził niemałe grono miłośników jak i mieszkańców Lądka- Zdroju. W kolejnym dniu podobny spacer zaplanowano do Kątów Bystrzyckich podczas którego zwiedzano skansen „Gottwaldówka”. |
Wracam jednak do Lądka – gdzie na wzgórzu obok kaplicy imienia patrona odprawiono Mszę Św. Tuż po niej orszak św. Jerzego przeszedł do Parku Zdrojowego obok Wojciecha. Nie będę już opisywał szczegółów owej podniosłej uroczystości na której m.in. przekazano symboliczne klucze, przyznano medale a wszystko umilał zespół „Skrzynczanki”. Samą uroczystość relacjonuje bowiem szczegółowo lądecka strona internetowa.
Największą frajdę miały jednak dzieciaki dla których przygotowano bogaty i urozmaicony blok licznych zabaw. Ze wspomnę tylko „Smocze malowanie” , pokazy i animacje łucznicze, występy dzieci oraz młodzieży, w tym poszukiwanie lądeckich talentów. A było ich naprawdę bardzo wiele. Niemniej bogaty program czekał nas też na lądeckim rynku, w tym w byłej Galerii im. Klahra. Duże więc słowa uznania dla wszystkich którzy przygotowali dla nas tak wiele imprez. Warto więc było się wybrać, niech tylko żałuję ci którzy w ostatniej chwili z tych imprez zrezygnowali. Może pogoda mogłaby być bardziej słoneczna, ale … sorry taki mamy już klimat.
Jedynie nie udało mi się w tym całym natłoku porozmawiać spokojnie z lądeckim Burmistrzem, bowiem miałem do niego wiele pytań. Może przy kolejnej wizycie uda mi się i to zrealizować.
Tymczasem zmieniam miejsce i klimat. Trafiłem również do Wielisławia Starego, gdzie odwiedzam Siedlisko i Pasiekę p. Henryka Zaremby. Kiedyś wspominałem już o tym człowieku z wielką pszczelarską, ale i społeczną pasją. Ale o tym może już w kolejnym odcinku …
Autor: JANUSZ PUSZCZEWICZ