Lądeckie Impresje (odc. 196)

Pamiętam Ciechocinek sprzed bodajże 40 lat. Wtedy straszył jak wszystko w PRL-u swoją szarością i zaniedbaniem. Jedynie tężnia /największy tego typu obiekt w Europie o łącznej długości 1741 m / pozostała ta sama, chociaż już samo otoczenia jest nie do poznania. To idealne miejsce na spacery bowiem wokół tężni tworzy się bogaty w jod mikroklimat – tworząc naturalne lecznicze inhalatorium. Największym bogactwem są jednak miejscowe solanki, trudno więc tu bywać nie doświadczając solankowych kąpieli.

Dzisiejszy Ciechocinek mile mnie zaskoczył na każdym niemal kroku. Miasto tonie wprost w zieleni. Trzy wyjątkowo zadbane parki o pow. 66 ha i te kwiatowe aleje oraz rabaty na których wysadzono setki kwiatów. Zapewne z widokówek czy filmów znamy słynny tutejszy dywan kwiatowy, którego układ i kompozycja zmieniana jest co roku. Tylko na nim wysadza się ponad 20 tys. sadzonek. Niemałą atrakcją są liczne fontanny, w tym słynny Grzybek, Jaś i Małgosia, Żabka czy na Parterach Hellwiga. Nasz Lądek wychodzi przy tym wręcz ubogo.

Czynne są wszystkie sanatoria, z tym że część z nich to prawdziwe kompleksy. Dość powiedzieć, że działa tu 5 szpitali uzdrowiskowych, 16 sanatoriów nie licząc licznych ośrodków leczniczo- profilaktycznych. U nas niestety trwał jeszcze niedawno proces likwidacji istniejących sanatoriów, które nieremontowane od lat były i tak obrazem nędzy i rozpaczy. Część oddano w prywatne ręce, te przynajmniej działają dzisiaj jako pensjonaty czy małe hotele. Reszta znikła niestety z uzdrowiskowego obiegu a szkoda… W Ciechocinku raczej nic nie utracono z sanatoryjnej substancji, mimo takich samych trudnych uwarunkowań z lat 80 i 90-tych. Kolejne zaskoczenie dotyczy tzw. obłożenia. Wszystkie obiekty mają praktycznie pełne komplety kuracjuszy. Pytając o wolne miejsca oferowano mi jakieś pojedyncze miejsca, ale po pewnym dopiero czasie. Zaskakuje również duża grupa zagranicznych gości m.in. z Francji, Niemiec, Norwegii. Zapytałem o to przypadkowo spotkanego Francuza. Okazuje się, że za połowę swojej emerytury doskonale tu żyje, praktycznie niczego sobie nie odmawiając. Stąd przebywa tu już trzeci miesiąc. Niestety nas raczej nie stać na tak długi pobyt.

Tutejsze zabiegi nie wymagają reklamy, faktycznie stawiają na nogi. Tu też nie można się nudzić popołudniami. Gospodarze przygotowali wiele imprez m.in. w pięknym i zadbanym parkowym amfiteatrze. Porównuję go z podobnym obiektem w Lądku, niestety ręce opadają. Muzykę słyszy się na każdym kroku. O ile np. w Lądku można potańczyć w dwóch czy trzech lokalach, o tyle tutaj jest ich co najmniej dziesięć razy więcej. Zresztą Ciechocinek potrafi wykorzystać swoją uzdrowiskową szansę, wielu jeżeli nie większość z tego tylko żyje. Praktycznie każdy prawie dom oferuje gościnne pokoje. Inna sprawa to ich standard. Czytając internetowe ogłoszenia i reklamy, można odnieść wrażenie że oferują nam zawsze super warunki. Niestety w części nie pokrywa się to z prawdą, sam to doświadczyłem. Kłania się więc wszędzie zarówno w naszym Lądku jak i w Ciechocinku kwestia pewnej standaryzacji takich obiektów. Nie dotyczy to raczej pensjonatów bo te wyjątkowo dbają o swój poziom i prestiż. W przypadku gościnnych pokojów warto jednak kontrolować /chociaż może to niezbyt właściwe słowo/ ich standard i poziom świadczonych usług, nadając im np. stosowną klasę.

Ciechocinek zapewne nie musi aż tak przyciągać inwestorów, sami o to zabiegają. Jeden z ostatnio oddanych obiektów gdzie serwują wyjątkowo pyszne obiady należy do spółki z Wrocławia. Widocznie tu warto mu inwestować. Szkoda, że nie wybrał znacznie mu bliższy Lądek czy inne dolnośląskie uzdrowisko.

Miłym zaskoczeniem jest bez wątpienia powszechny zwyczaj zatrzymywanie się miejscowych samochodów, gdy tylko widzą że pieszy zbliża się do przejścia. Tu nikt nie wymusza przejazdu, nie trąbi, nie irytuje się na widok pieszego. Niby mała rzecz a mile zaskakuje. Od razu gość poczuje się tu wyjątkowym gościem.

Lądek-Zdrój ma swój największy atut jakim jest przepiękne górskie położenie, ale czy wykorzystujemy go w pełni ? Wiele się wprawdzie czyni, ale jakoś tłumów nigdy nie widać. Ostatnio w nieodległym od Ciechocinka Inowrocławiu odbył się Kongres Uzdrowisk Polskich. Brali w nim udział włodarze i gestorzy uzdrowiskowej bazy również z naszego kłodzkiego regionu. Zapewne między obradami i kolejnymi referatami mieli okazję zobaczyć, jak miejscowe uzdrowiska radzą sobie z promocją i przyciąganiem gości. Co też im oferują i jakie czerpią z tego korzyści. Faktycznie takie wyjazdy mogą uczyć i podpowiadają wiele gotowych już rozwiązań. A cel mamy wspólny – przyciągnąć jak najwięcej gości i jak najwięcej im też zaoferować.

JANUSZ PUSZCZEWICZ

ps.

Poszczególne odcinki „Lądeckich impresji” drukowane są w kłodzkiej „Gazecie Prowincjonalnej Brama”

/ www.mojabrama.pl/, zapraszam do lektury tego pisma.

Share:

Author: admin