W ostatnich dniach IRLANDIA tonie dosłownie w zieleni. Raz, za sprawą wiosny która tu gości praktycznie cały rok. Tu zresztą nie ma zimy w naszej odsłonie, w bożonarodzeniowe święta podziwiałem np. kolorowe kwiaty w tutejszych parkach. Dwa, za sprawą Dnia św. Patryka które jest też świętem narodowym.
Wielkie święto poprzedził obchodzony już od 12 marca ?Saint Patrick Festiwal? ? wielki festiwal kulturalny, ale nie tylko? Trudno zresztą wymienić festiwalowe bogactwo: teatry i spektakle uliczne, wszechobecna irlandzka muzyka i taniec, imprezy filmowe, warsztaty, spotkania i nie kończąca się praktycznie zabawa?
Mimo kryzysu króluje jednak optymistyczne hasło ?sky is the limit? co w wolnym tłumaczeniu oznacza ? mimo trudności bawmy się na całego /inne tłumacz. nasze możliwości są nieograniczone/. Stąd miejscowe puby a jest ich tu blisko tysiąc zwł. w legendarnej dzielnicy Templer Bar zawsze tętnią muzyką, dobrą zabawą i tłumami. Na święto przybywają zresztą turyści z całego świata. W tym roku zauważyłem również grupy polskie. Warto się tu bowiem wybrać, szczególnie w te dni.
Kulminacją świąt jest jednak ?St. Patrick?s Parade? wielka parada w dn. 17 marca. W dniu śmierci św. Patryka patrona Zielonej Wyspy.
Św. Patryk żył w V wieku n.e. Z pochodzenia był Rzymianinem. Jako 16-letni chłopiec został porwany przez handlarzy niewolników i wywieziony na Zieloną Wyspę. Tu służył jako pasterz, tu też odkrył swoje duchowe powołanie i przywiązanie do swojej nowej ojczyzny. Udaje mu się wprawdzie wydostać z niewoli, jednak wraca tu ponownie w roku 435. Wtedy rozpoczyna ewangelizację Celtów, ustanawia biskupstwo w Armagh. Według legendy wyzwolił też wyspę od plagi węży. Staje się irlandzkim patronem, który jednoczył w trudnych czasach naród. Zresztą my Polacy mamy wiele wspólnych mianowników, chociażby katolicką religię, podobną historię i podobne też pragnienie wolności?
Wracając jednak do samego święta. Największą atrakcją jest bez wątpienia wielka parada św. Patryka. Wprawdzie największa i najstarsza odbywa się w Nowym Jorku / gdzie mieszka największa irlandzka diaspora /, ale wielki podziw budzi również i ta dublińska. Czekają na nią już od wczesnego rana wielkie tłumy. Niektórzy przychodzą wprost z nocnej zabawy.
Trasa parady liczy trzy kilometry i przebiega reprezentacyjnymi ulicami miasta / w tym przez słynną O?Connel Str./ i kończy się tradycyjnie przy katedrze św. Patryka. W tym roku jej czoło stanowiły mistrzowskie drużyny hokeja na trawie, który jest tutejszym sportem narodowym /jego historia liczy już 125 lat /.
Paradę najkrócej można określić ? wszechobecna zieleń i jeszcze raz zieleń. Zielone stroje, pomalowani na narodowe barwy uczestnicy /inaczej nie wypada się przecież pokazać / i równie zielone ozdoby czy paradne elementy. Wielki zielony tłum, zresztą nasze zdjęcia w części to zapewne ukazują. Tłum który w tym rok / jak podały lokalne media / liczył ok. 675 tysięcy. Były i elementy polskie. W mieście Cork spotkano m.in. naszego Kopernika?
A po paradzie trwające prawie całą noc zabawy i spotkania. Radosny, wesoły, wręcz beztroski i w pełni wiosenny nastrój. Pełne puby gdzie króluje pyszny Guinness i tłumy oblegające uliczne estrady. Zresztą grające niepowtarzalną celtycką muzykę zespoły spotykamy dosłownie co krok.
?Patrykowa? atmosfera wylała się już praktycznie na cały świat. Dotarła również i do Polski? zresztą łączy nas tak wiele.