Od 1986 mieszkał w Wałbrzychu a w roku 2002 przeniósł się do Kłodzka. Jak sam powiada ? ściągnęła go tu jego żona- Kłodczanka z pochodzenia. W latach 1986- 92 pracował jako fotograf w Muzeum Okręgowym w Wałbrzychu oraz w tamtejszym Biurze Konserwacji Zabytków. Od 1991 roku prowadzi własne studio fotograficzne. W 1999 roku rozpoczął pracę w Muzeum Ziemi Kłodzkiej gdzie prowadzi pracownię fotograficzną.
Członek Kłodzkiego Klubu Fotograficznego.
Swoje zdjęcia publikuje w wielu wydawnictwach albumowych /m.in. album ?Pejzaż Polski?/, w kalendarzach, czasopismach, przewodnikach, folderach itp. Współpracuje z wieloma wydawnictwami i agencjami fotograficznymi. Ma na swoim koncie kilkanaście wystaw indywidualnych oraz udział w wielu zbiorowych m.in. w Polsce, we Francji, w Czechach czy w Niemczech. Ostatnio wystawiał m.in. w Galerii Sztuki Kłodzkiego Ośrodka Kultury.
Jest autorem m.in.wspaniałych zdjęć do kalendarza ?LĄDECKIE PEJZAŻE? który ostatnio omawialiśmy w naszym portalu.
PANIE TOMASZU ? JAKA BYŁA PANA DROGA DO FOTOGRAFII ? JAKIE BYŁY JEJ POCZĄTKI ?
Mając 10 lat przeczytałem książkę Włodzimierza Puchalskiego “Bezkrwawe łowy”. Był to album ze zdjęciami przyrody ze szczególnym uwzględnieniem ptaków. Wkładki zdjęciowe przedzielone były pięknymi opisami polskich krajobrazów, wypraw na zdjęcia oraz samych technik fotografowania. Przeczytałem później wszystkie inne książki Puchalskiego, ale już po tej pierwszej postanowiłem zostać ornitologiem – fotografem.
Moi rodzice kupili mi na początek lornetkę a w wieku 15 lat zacząłem już fotografować, – oczywiście przyrodę. Pierwszy mój aparat – Exactę VX1000 dostałem wtedy w prezencie. Ucząc się w liceum, codziennie po lekcjach chodziłem na wrocławskie Niskie Łąki nad Odrą. Tam na półdzikich podmokłych terenach wodonośnych uczyłem się rozpoznawać gatunki ptaków po ich głosie, obserwowałem nowe przelotne gatunki oraz przeprowadzałem pierwsze badania ornitologiczne. Jednocześnie zużywałem setki metrów czarnobiałego filmu fotografując drzewa, kwiaty, ptasie gniazda, zaskrońce czy żaby. Skończyłem studia jako ornitolog ale w ich trakcie zorientowałem się – że przyroda bardziej niż jako obiekt badań, interesuje mnie od strony estetycznej i emocjonalnej.
Rozpocząłem pracę jako fotograf. Najpierw w Muzeum Okręgowym w Wałbrzychu oraz w wałbrzyskim Biurze Konserwacji Zabytków.
Kolejnym etapem było Kłodzko. Od 1992 roku prowadzę własne studio fotograficzne a w roku 1999 zacząłem współpracę z Muzeum w Kłodzku. Skupiam się na fotografowaniu Ziemi Kłodzkiej. Współpracuję z wydawnictwam i agencjami fotograficznymi w całej Polsce oraz za granicą. Sam wydaję też kalendarze oraz widokówki.
JAKI JEST NAJWIĘKSZY PANA SUKCES i NAJWIĘKSZE PANA OSIĄGNIĘCIA ?
Za największy swój sukces uważam to, że robię w życiu to wszystko co lubię najbardziej. Przy czym nie mam na myśli samego tylko fotografowania. Największą przyjemność sprawia mi m.in. chodzenie oraz wyszukiwanie ciekawych miejsc. Nagrodą za wysiłek może być np. odkrycie świetnego punktu widokowego, kapliczki albo znalezienie nowego stanowiska ciekawego gatunku rośliny lub ptaka. Czasem
wystarcza do szczęścia piękne światło lub mgły o świcie.
Zmarły przed paru laty kłodzki poeta Pan Zenon Rzepliński mówił- na wędrówce po górach bardzo ważny jest sam “kontakt”. Będąc w “kontakcie” z otoczeniem nie nudzimy się i odczuwamy radość.
Fotografuję zawsze ze statywu, co zajmuje trochę czasu. Trzeba bowiem cały sprzęt rozpakować, rozłożyć oraz przygotować. Te czynności pomagają w koncentracji, w skupieniu się na tej właśnie chwili. Pomagają w owym “kontakcie”. Taki stan daje możliwość bardzo intensywnego odbioru wrażeń a jednocześnie poczucie łączności ze wszystkim wokół. Chwile te mają zdolność przywracania człowiekowi właściwego punktu widzenia świata, tak potrzebnego w naszej codzienności, w epoce galopującej cywilizacji. Już po zrobieniu zdjęć, po wycieczce, dochodzi jeszcze wielka przyjemność oglądania przywiezionych zdjęć już w domu. Kiedyś w ciemni, teraz na ekranie monitora.
KTÓRE ZDJĘCIE LUB ZDJĘCIA SPRAWIŁY PANU NAJWIĘCEJ KŁOPOTU, DLACZEGO?
Na początku lat dziewięćdziesiątych razem z Andrzejem Lemieszem otworzyliśmy w Kłodzku studio fotografii reklamowej. Przez kilka lat robiliśmy zdjęcia dla wrocławskich agencji reklamowych. Były to czasy tuż po transformacji kraju i z wielkim zapałem zabraliśmy się do roboty. Wykonywaliśmy zdjęcia np.margaryn, zamrażarek, butów, samochodów, mebli, czekoladek, wódek itp. Prawie każde zlecenie było “na wczoraj” więc fotografując pudełko margaryny na plakat, cały dzień i całą noc spędzaliśmy na pożyczaniu rekwizytów od znajomych, układaniu kompozycji i świateł. Fotografowaliśmy aparatem wielkoformatowym na diapozytywach więc trzeba było rozwiązywać m.in. problemy temperatury barwowej używanych lamp i sposobu wywołania filmu. A zdjęcia musiały być np. w południe następnego dnia już we Wrocławiu.
Takie zlecenia to były wyzwania wymagające dużych poświęceń ale jednocześnie stanowiły świetną szkołę fotograficznego rzemiosła. Uczyły posługiwania się sprzętem, światłem i kolorem.
Inna rzecz, że mój początkowy entuzjazm dla fotografii reklamowej szybko wygasł. Wykonane zdjęcie kosztowało dużo pracy, także tej koncepcyjnej. A ostatecznie pojawiało się tylko przelotnie na plakacie lub folderze reklamującym jeden z tysięcy podobnych produktów.
W przeciwieństwie do dokumentowania Ziemi Kłodzkiej, w fotografii reklamowej brakuje mi bardzo poczucia przydatności tego, co się robi?
JAK BOGATE JEST PANA ARCHIWUM ?
Nie liczyłem zdjęć w moim archiwum, ale myślę – że nie jest ich tak bardzo dużo. Pewnie kilka tysięcy. Nigdy nie fotografowałem wszystkiego (na zasadzie – bo kiedyś się może przydać). Praca na drogich filmach wielkoformatowych powodowała to, że rozstawiałem statyw tylko przy bardzo dobrych tematach. Z wycieczki wracałem więc z kilkoma zdjęciami, często bez niczego.
Aparatem cyfrowym fotografuję trochę częściej. Moje archiwum to głównie fotografie Ziemi Kłodzkiej.
Mam też trochę zdjęć z Tatr, robionych specjalnie na kalendarze dla ogólnopolskich wydawców.
Ale tak naprawdę fotografowanie poza Ziemią Kłodzką nie bardzo mnie ciekawi. Kiedyś dużo jeździłem po Polsce, bywałem za granicą. Autostopem z aparatem fotograficznym w ręku zwiedziłem np. całą Skandynawię. Od czasu zamieszkania w Kłodzku niewiele wyjeżdżam. Wystarczają mi wycieczki po okolicy. Poza pejzażami, kwiatami i górami bardzo interesuje mnie również kłodzka architektura regionalna. Piękne kościoły, barokowe figury, przydrożne krzyże czy sudeckie chaty..
Staram się na moich zdjęciach, możliwie jak najefektowniej, przedstawić największe bogactwo Ziemi Kłodzkiej polegające- według mnie – na harmonijnym połączeniu piękna samej przyrody z dziełami kultury człowieka.
JAKIE SĄ PANA PLANY i ZAMIERZENIA ?
Chciałbym mieć jak najdłużej możliwość wykonywanie tego, co robię obecnie. Z konkretów – dobrze byłoby wydać album o Ziemi Kłodzkiej.
I TEGO WŁAŚNIE ŻYCZYMY PANU NAJBARDZIEJ. ZIEMIA KŁODZKA CZEKA BOWIEM NA ALBUM UKAZUJĄCY JEJ UROK I JEJ NIEPOWTARZALNE PIĘKNO. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO PANIE TOMASZU !
/wywiad autoryzowany w dn. 18.01.2007 r./
/Dziękujemy Panu Tomaszowi Gmerkowi za udostępnienie tak artystycznych zdjęć
dla zilustrowania naszego wywiadu/