Podczas wędrówki po Borach Tucholskich zatrzymałem się w Człuchowie. I tam też dość przypadkowo znalazłem owe Wiadomości na półeczce z gazetami. Okazało się, że właścicielka była na kuracji w Lądku i przywiozła gazetkę na pamiątkę. Pismo było redagowane dość ciekawie, aż nagle zamieniło się w owe Debaty. Ostatnio nie cieszyło się zresztą zbytnią popularnością. W pewnym okresie można tam było wyczytać najczęściej z kim się panujący spotkał, jakie ma przemyślenia czy swoje wielkie plany – zresztą i tak na ogół niespełnione. Oby ten nawyk nie obarczył nowych lądeckich włodarzy. Na szczęście w ostatnim czasie pismo jakby zmienia formę i sam styl.
W ostatnim odcinku wspominałem o ciekawych publikacjach p. Lechosława Siarkiewicza. Wykorzystywane są one m.in. w lokalnych „Debatach” czy w turystycznych folderach /cykl Poznajemy bliższe i dalsze okolice Lądka -Zdroju /. Może warto wydać je w jednej spójnej publikacji. Kiedyś sugerowałem nawet stworzenie pewnego rodzaju „Lądeckiej Biblioteczki”. Wydawnictwa w którym ukazywać się będą książki dot. samego Lądka lub osób związanych z tym regionem. Są przecież już wydane tomiki poetyckie p. Joanny Mossakowskiej. Warto więc wydać w tym cyklu kolejne książki z Lądkiem w tle. O samej monografii o którą upominam się od lat już nie wspomnę.
Skoro już jestem przy kulturze – polecam Państwa uwadze nowo otwartą galerię artystyczną, naprzeciwko Domu Zdrojowego. Proponuję wstąpić, jeżeli nie kupić to przynajmniej pooglądać m.in. ciekawe obrazy bodajże właścicielki owej galerii. Spotkamy tu również ciekawe artystyczne przedmioty mogące być pamiątką z naszego pobytu. Temat lokalnych pamiątek to już temat sam w sobie. Typowych miejscowych pamiątek raczej tu nie uświadczysz. Za to na straganie z pamiątkami w pobliżu galerii króluje typowa chińszczyzna. Dla bardziej wybrednych polecam ponadto galerię miejscowych twórców nieopodal ratusza. Z tej też galerii mam obraz p. Krystyny Leśniewskiej- Pasionek, który wciąż mi przypomina lądecką krainę.
Kuracjusze nie mieli ostatnio zbyt wiele atrakcji. Na ogół proponuje się im wycieczki czy wieczorki taneczne. Pewnym deserem są jednak koncerty orkiestry zdrojowej odbywające się w Albrechtshalle. Szkoda tylko, że słuchanie dobrej muzyki zakłócają rajdy kelnerek i częste rozmowy samych gości. Wiadomo ważny jest kawiarniany biznes, ale może na ten przynajmniej czas ograniczyć cały ten rozgardiasz. Niemniej kawę mają tu doskonałą. Często tu na nią wpadam, bo też tylko tu można jeszcze poczytać gazety przy tak aromatycznej kawie.
Pewną atrakcją są również występu zespołu „Presto” nawiązujące do lwowskiego klimatu i sentymentów z tym związanych. Artystę z tego zespołu spotykam często na pijalni w „Wojciechu”. Niewielu jednak docenia niestety muzykę w jego wykonaniu, na ogół panuje tu gwar. Przypominam sobie krynickie zdrojowe spotkania, ale tam jeszcze uchował się klimat dawnej Galicji i tradycyjnych spotkań na pijalni. Wojciech bije jednak tamtą pijalnię zarówno samą architekturą jak i smakiem tutejszej wody. Szanujmy więc wyjątkowo tego artystę i jego talent, to tacy jak on nadają specyficzny klimat temu uzdrowisku.
Może przejdę teraz od duchowych uniesień do szarości dnia codziennego. Lądek ma wyjątkowy potencjał kuracyjny i sam klimat. Może jednak warto już pomyśleć o poprawie tego klimatu. I to klimatu w pełnym tego słowa znaczeniu. Spacerując ostatnio /przypomnę był to przełom stycznia – lutego/ kiedy to na uzdrowiskiem rozciągała się często mgła, można było wyczuć zapach spalin z pobliskich kominów. Wprawdzie Uzdrowisko przeszło już na ogrzewanie gazowe / i chwała mu za to / ale za to z dziesiątków prywatnych domów unosił się dym, który w takie dni raczej snuje się tuż przy ziemi. Trudno w takiej chwili o zdrowy spacer. Pozostaje jedynie poczekać na wiatr który oczyści kotlinę. Warto, aby ratusz podjął i ten niezwykle trudny temat. Dzisiaj może jeszcze to prześpimy, ale jutro … W każdym razie podrzucam kolejny trudny temat pod rozwagę .
Ośrodek narciarski pękał w przysłowiowych szwach. Dojechać do niego było wyjątkowo trudno. Tworząc ośrodek nie pomyślano bowiem o stosownym dużym parkingu a zwł. o drogach umożliwiających swobodny i bezpieczny dojazd. Obecne ulice nie są po prostu do tego przystosowane. Zrodził się więc pomysł zbudowania nowej drogi przecinającej uzdrowisko. W normalnych warunkach kiedy mamy wolną i stosowną przestrzeń nie stwarza to problemu. Ale w warunkach gęstej lądeckiej zabudowy takie przecięcie oznaczałoby chirurgiczne wprost przecięcie istniejącej tkanki uzdrowiskowej. A to już niemały problem a wprost katastrofa przynajmniej tej części uzdrowiska. Dobrze, że ten pomysł jak na razie odłożono. Ale sam problem i tak pozostał. Tak to już jest, kiedy tworzy się ośrodek a później dopiero martwi się o dojazd czy parkingi. Jakoś to będzie – myślano wtedy zapewne.
Kończę lądecki spacer na… ul. Świerczewskiego. Dziwne, że tu jeszcze uchowała się taka nazwa. Może najwyższy czas na jej zmianę . Apelował zresztą o to kiedyś Prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Proponuję odszukać w ratuszowym archiwum jego pismo ze stycznia 2008 r. skierowane do Przewodniczącego Rady Miejskiej, gdzie napisano m.in. „apeluję do władz samorządowych Lądka -Zdroju o podjęcie niezwłocznych działań ukierunkowanych na jak najszybsze dokonanie zmiany nazwy ulicy, która nie licuje z szacunkiem dla pamięci o ludziach walczących o Niepodległość w latach 1918-20 i po 1939 r. oraz o ofiarach …”. W przypadku zagubienia tego dokumentu kopie bez trudu znajdziemy w internecie. Dziwne tylko, że od 2008 roku poprzednie władze samorządowe nie podjęły stosownych działań w tym zakresie. Trudno o to mieć pretensje do nowej Rady chociaż znowu jej przewodzi przewodniczący z tamtej kadencji. To i tak dobrze bowiem w Lądku był kiedyś m.in. plac im. Lenina czy Nowotki. Wspomina o nim przewodnik wydany w 1987 r.
A tymczasem zapraszam na pierwszą lądecką Majówkę. Niebawem podamy w portalu szczegółowy jej program. Ciekawie zapowiadają się m.in. Dni Patrona czy Spotkanie na Borówkowej. Nie zabraknie tam również naszej redakcyjnej ekipy. Spotkajmy się więc w Lądku w pierwszy majowy weekend. Do zobaczenia ….
Autor: JANUSZ PUSZCZEWICZ