Działalność TMK jest niezwykle bogata i wszechstronna. Że wspomnę tylko prestiżowe festiwale muzyczne im. I. Reimanna, sesje naukowe, wydawnictwo ?Rankowo czyli Krosnowice?, wystawy, współpraca z czeskim partnerem, lokalne festyny i spotkania czy niemniej istotna działalność charytatywna. Długo można by wyliczać kolejne inicjatywy, działania i same pomysły.
To o tym Towarzystwie i osobach, które go tworzą, pisze w swoim wierszu Grażyna Sobczak:
to jedna dziesiąta wieku
pamiętam jego początki
był entuzjazm i zapał
niewielka grupka ludzi
i pomysły na ciekawsze życie.
Pierwsze festyny i urok wianków
puszczanych na wodzie,
romantyczne śpiewy i muzyka,
udane projekty
wszystko dla Krosnowic.
Wspaniali ludzie? ?
Zaprzyjaźnionemu Towarzystwu i samym Krosnowicom życzę kolejnych jubileuszy i tak owocnych lat. Jestem naprawdę pod wrażeniem ich wielkiego dorobku i społecznego rozmachu. Oby takich towarzystw i takich też niespokojnych duchów było w kłodzkim regionie jak najwięcej. Do zaplanowanych uroczystości jeszcze wrócę, tak jak powrócę jeszcze do jubileuszowej rozmowy z prezesem Zarządu TMK p. Franciszkiem Piszczkiem.
A tymczasem przenoszę się do Wambierzyc, a konkretnie do stworzonego przez p. Mariana Gancarskiego skansenu. Wszystko zaczęło się w roku 1966, kiedy to będąc chłopakiem podczas rozbiórki starej szopy znajduje białą broń. Wtedy też rodzi się jego kolekcjonerska pasja. Nie bez znaczenia była też wizyta w polanickim ?Gniazdku? i spotkanie z tamtejszym kolekcjonerem. Od tego czasu zbiera wszystko, dzisiejsze eksponaty przynoszą m.in. sąsiedzi, znajomi. Większość dochodów z pracy w kopalni również idzie na ich zakup. Część pochodzi z tzw. odrobku, kiedy to za świadczoną pracę otrzymuje ?starocie?.
W 1978 roku kupuje podupadłe gospodarstwo, które dzisiaj pełni rolę skansenu oraz agroturystyki. Dzisiaj to kompleks budynków z niezliczoną wprost liczbą eksponatów. Kiedy pytam właściciela o ich liczbę, odpowiada? są ich tysiące, ale nikt ich jeszcze nie policzył. Na kolekcję składają się sprzęty gospodarstwa domowego, sprzęt rolniczy, jak również całe warsztaty pracy. Jest więc kuźnia, stolarnia, warsztat szewski. Często ma się wrażenie, że wiejski rzemieślnik dopiero co wyszedł z warsztatu.
Co tu znajdziemy, może lepiej zapytać czego tu brakuje. Przy wejściu wita nas stary traktor z początku lat 50. oraz kamienna figura śpiącego rycerza /prawdopodobnie z XVI w./. Z ciekawszych eksponatów warto zwrócić uwagę m.in. na bogatą kolekcję maselnic do wyrobu masła, stare żarna do mielenia, szafę śląską z 1793 r., stare wózki dziecięce. Sama kolekcja żelazek do prasowania liczy ponad 120 sztuk. Liczne krosna tkackie, kołowrotki, gręple, międlice czy maszyny do szycia. Jest kolekcja mundurów i codziennych ubiorów z różnych okresów m.in. stary płaszcz- burka i drewniany kuferek syberyjskiego zesłańca. Liczne aparaty fotograficzne, zbiór radioodbiorników i sprzętu grającego. Jest i drewniany telefon z początku XX w., a nawet stary sprzęt medyczny. Ze sprzętu rolniczego m.in. kieraty czy narzędzia do uprawy roli z XIX w. Zaskakuje pochodzące z XIX w. chomąto nie tyle dla konia, co dla? psa.
Jest również kolekcja szkolna oraz sakralna. Wystawa minerałów i skamielin, archeologiczne eksponaty? długo można by wyliczać poszczególne grupy zbiorów. Wszystkich zaskakują np. słoje zakopane kiedyś przez niemieckich mieszkańców, w których znajdziemy stare banknoty, przedmioty osobiste czy zakonserwowane mięso. Zapewne wiele takich skarbów kryje jeszcze dolnośląska ziemia.
Dzieci biegną z kolei prosto do mini-ZOO, gdzie m.in. jelenie, daniele, sarny, dziki, ptaki, kury, ryby. Atrakcją są afrykańskie strusie. Warto wygospodarować na ten zakątek znacznie więcej czasu, bo do oglądania i podziwiania jest tu tak wiele. Mój podziw budzi jednak wielka pasja p. Mariana. Pasja, dla której poświęca wszystko, swój czas i swoje dochody. Wambierzycki skansen to dzieło jego życia, to również ratowanie tego wszystkiego co tak szybko ginie wprost na naszych oczach. Warto się tu wybrać, gorąco polecam.