Na wszystko patrzę z pewnej perspektywy, może bardziej chłodno i bardziej obiektywnie. Nie jest mi jednak obojętny los ?naszego? Lądka. Daleki jestem do tej czy innej opcji, zresztą daleko mi do polityki i wszystkich tych układów.
Ostatnio pojawiało się pojęcie rzekomego ?desantu Nowej Rudy na Lądek?. Temat podnoszony był przy każdej niemal okazji przez tzw. lądecką opozycję. Powiedzmy sobie jednak szczerze. Czy sprowadzenie do Lądka dwóch czy trzech osób z Nowej Rudy zagraża żywotnym interesom Lądka. Raczej przeciwnie, wnosi nowy oddech i nowe spojrzenie. Daje bowiem miastu nową twórczą energię o którą raczej trudno u ludzi, którzy przywykli do władzy od szereg już lat.
Takie desanty to dzisiaj już prawie normalność. Kiedyś media podgrzewały atmosferę wokół np. desantu Śląska na Warszawę, ostatnio głośno było o desancie z Gdańska itd? Mówi się też o swoistym desancie Polaków na Irlandię czy Anglię.
Dla mnie osobiście mógłby to być nawet desant ufoludków, jeżeli tylko wniósłby ożywcze prądy dla tutejszej społeczności. Nie obawiajmy się więc owego rzekomego nalotu za miedzy, raczej cieszmy się że wybrali Lądek i pracę dla niego. Oczywiście zachowując wymogi formalne konieczne przy takim powołaniu. Z drugiej strony znam wiele przykładów, kiedy to mieszkańcy Lądka dają tak wiele innym. I są też przez nich szanowani oraz doceniani. Ponoć dzisiaj świat to wielka globalna wioska ?
Oglądałem ostatnio w regionalnej Telewizji Sudeckiej reportaż pod szumnym tytułem ?Awantura o stołki?. Faktycznie wygląda to bardziej na awanturę o stołki niż na awanturę o przyszłość miasta. A tak na marginesie nie oczekujmy od kogoś, że wszystko załatwi w ciągu kilku miesięcy jakie jej dano.
W wspomnianym reportażu pojawił się zarzut wstrzymania sprzedaży gminnego mienia. Nie wnikam w szczegóły. Ale czy dobry gospodarz sprzedaje wszystko, aby tylko sprzedać. Zły to raczej gospodarz. A przecież występujący w tym programie pan wciąż podnosił ten argument. Wszystko co tylko jeszcze można – sprzedać i to już. Sprzedać oczywiście w jego mniemaniu dla dobra miasta, bo bez tego niemal wszystko się zawali.
Sprzedać najłatwiej, rządzić bez tego to już trudniej. Dobrze, że wstrzymano również sprzedaż malowniczej Wrzosówki pod działki i kolejną betonową inwazję. Z mądrego posunięcia nagle zrobiono zarzut i to jaki ?
Podnoszono argument nagłego zahamowania rozwoju miasta. Idę tropem takiego rozumowania. Skoro brak rozwoju, to kto ponosi za to jeszcze odpowiedzialność. Odwołano już Panią Burmistrz, może czas na kolejne zmiany w ratuszu. Skoro powiedziano A powiedzmy i B.
Rozsądne było styczniowe stanowisko Rady Miasta a przynajmniej jego większości w sprawie pozostawienia dotychczasowej Pani Burmistrz na zajmowanym stanowisku. Nie mnie oceniać jej pracę i jej decyzje. Na szczeblu lokalnym winien się jednak liczyć tylko lokalny interes a nie interes tej czy innej opcji. Partie mają bowiem to do siebie, że przychodzą i jeszcze szybciej odchodzą. A sprawy oraz problemy miasta i gminy pozostają niestety do załatwienia.
A swoją drogą, najgorsze wyjście, to wyznaczanie z rządowej góry osoby na stanowiska włodarzy miasta czy gmin. W takich sprawach winni decydować tylko i wyłącznie sami mieszkańcy, ale to już wymaga zmiany odpowiednich przepisów. Może i tego kiedyś doczekamy.
Współczuję byłej Pani Burmistrz, że przyszło jej pracować w tak trudnych i złożonych warunkach. Przegrała bowiem pochodziła ? moim zdaniem – z innej opcji i była tu obca ? A zarzuty zawsze się znajdą, jak w tym rewolucyjnym powiedzeniu ?dajcie mi człowieka a paragraf już się znajdzie ??.
Już wyznaczono nowego gospodarza miasta i gminy. Ale czy nagle wszystko załatwi ? Czy nagle wszystko ruszy do przodu a Lądek pchnie na nową drogę rozwoju ? Życzę mu tego szczerze. Życzę mu zwłaszcza, aby zdołał uwolnić się od politycznej pętli i owej zależności. Aby interes miasta był mu zawsze nadrzędny i pierwszoplanowy. Inaczej obawiam się, że Lądek powróci do ery, kiedy to m.in. promowano jego wizerunek poprzez ? mistrzostwa świata w jedzeniu jajek na twardo. Ciesząc się jednocześnie, że mówiło się wtedy o Lądku.
Autor: Janusz Puszczewicz, ? 2008
/publikacja “BRAMA” nr 12 /838/ z dn. 21.03.2008 r./