Na jej trasie m.in. kościoły, ratusz czy ciekawe kamieniczki przy Rynku i ul. Wojska Polskiego. W tym słynna Mennica. Są opisy poszczególnych obiektów, tylko odwiedzających brak. Na ogół mijamy miasto pośpiesznie, jadąc dalej. Warto przystanąć oraz ?podumać? nad losem bogatych kiedyś miast. Dzisiaj miasto sprawia wrażenie jako miejsce niestety trochę zapomniane, senne a wręcz prawie wymarłe /jesteśmy tu bowiem późnym popołudniem/. Mimo wszystko, dla mnie to nadal ?złote? miasto. Chlubiące się nie tylko złotem, ale i piękną historią.
KŁODZKO ? powoli staje się coraz bardziej otwarte i przyjazne dla gości. Mimo, że długo szukamy wolnego miejsca postojowego. Brakuje parkingów z prawdziwego zdarzenia, a to wielu odstrasza. Miasto wielu zabytków. Miasto wielkiej urody głównie w sensie architektonicznym, chociaż nadal jeszcze zaniedbane. Miejsce wielu znaczących wydarzeń i imprez kulturalnych.
Trafiamy do MUZEUM ZIEMI KŁODZKIEJ. Miła i sympatyczna rozmowa z Panią Dyrektor. Budujące, że Muzeum zarządza i to jak ? tak dynamiczna i pełna pomysłów osoba. Zawsze z zainteresowaniem oglądam m.in. bogatą kolekcję zegarów. To tak magiczne miejsce. Miejsce pewnej refleksji, ale i zadumy nad przemijaniem. Wspaniałe wyroby pobliskiej fabryki Beckera czy braci Eppnerów. To miejsce trzeba koniecznie odwiedzić. Potraktujmy go jako pewne antidotum na wszechobecny pośpiech i zrodzony z tego stres.
Jedziemy w kierunku Polanicy, tym razem przez STARY WIELISŁAW / piszę o nim już w innym miejscu /. Warto odwiedzić tutejsze SANKTUARIUM. Urzekły nas mijane polne kapliczki i krzyże przydrożne. Miejsca niezwykle, nie tylko w sensie religijnym. Jest ich wiele na Ziemi Kłodzkiej. Miejsca wielkiej urody, pewnej tajemniczości, ale też będące pewnym drogowskazem?
Nie wiem, czy istnieje w regionie specjalny szlak znaczony owymi kapliczkami i przydrożnymi krzyżami. Chętnie bowiem nim się wybiorę. Może promocję kłodzkiego regionu oprzeć również i o ten element bogactwa tej ziemi. Cieszy wydany staraniem Gminy Kłodzko mini-przewodnik po tych miejscach. Ale to wciąż za mało.
Był też ?po drodze? STARKÓW oraz KROSNOWICE. W tym ostatnim udana impreza ?Noc Świętojańska?. Tylko ten czas, tak nas goni niemiłosiernie. Wrócimy zapewne na słynny już Festiwal im. I. Reimanna.
POLANICA ZDRÓJ – zawsze chętnie tu wracam. Nie ze snobizmu, że warto bywać u wód i to jeszcze tak znanych. Uzdrowisko mające już wymiar europejski, tętni gwarem ale i? znaczone jest ciszą.
Polanica przyciąga dosłownie tłumy, które i tak gdzieś się rozpływają. Ma wiele do zaoferowania. Pomijam już rozbudowaną infrastrukturę sanatoryjno-wypoczynkową.
Przysiadam na parkowej ławeczce, spoglądam na Wielką Pieniawę. Może skuszę się słodki specjał w ?Wiedeńskiej?, a może spotkam moich polanickich Przyjaciół.
Było też miłe spotkanie z Zarządem /no, może nie całym/ TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW POLANICY. I miły gest / ale jestem nieskromny/ wręczenia statuetki ?Róży Kłodzkiej?. Niezwykle sobie ją cenię. Ale to też kolejny impuls do mojego w sumie skromnego działania na rzecz tego regionu. Dziękuję TMP za tak wiele ?
Mam w ręku wydany ostatnio album-przewodnik ?Polanica- Zdrój Czas, Przestrzeń, architektura?. Kolejny edytorski sukces miejscowego towarzystwa regionalnego. Świetnie dobrane zdjęcia z poetyckimi podpisami czy wręcz z całymi strofami. Faktycznie, jak pisze Pan Henryk Grzybowski ?ludzie przemijają, a źródła wciąż biją..? Z kolei teksty Pani Anny Śliwak- Fortas zachęcają do innego spojrzenia na mijane obiekty, miejsca i zakątki. ?Gdzie złoto w czerwieni się mieni, gdzie kiedyś staw a dzisiaj fontanna, gdzie pojawiają się śródnocne kolory tęczy i gdzie zbiera się kropla do kropli??. I jak tu nie wracać.
Naszą ostoją pozostaje jednak podpolanickie gospodarstwo agroturystyczne. Gdzie czujesz tętno natury, gdzie grzyby tuż pod oknem a deserem jest zielona przestrzeń, niczym jeszcze nie skrępowana. I to jest wielka przewaga tychże gospodarstw nad innymi miejscami. To też wielka szansa dla kłodzkich wiosek i ich mieszkańców. Czy w pełni wykorzystana, to już inny temat.
Stąd tylko krok do WAMBIERZYC. Dolnośląska Jerozolima. Rozmodlone wzgórza, bazylika do której prowadzą schody naszych intencji i naszych próśb. Opustoszał już kościół, tylko przed cudowną figurką klęczy jeszcze kilka osób. Cicho grają organy. Do specjalnej puszki ktoś wrzuca kartki z intencjami. Zostawiam i swoją. Niekiedy trudno się modlić oraz wyrazić słowami swoje pragnienia i dziękczynienia. Może niech ta cisza, będzie najlepszą modlitwą. Bo też trudno niekiedy wszystko wyrazić słowami ?
Janusz Puszczewicz