Proszę na wstępie opowiedzieć o swoim pierwszym spotkaniu z Ziemią Kłodzką a z Wojtówkę w szczególności.
Wczesna wiosna 1994 to moje pierwsze spotkanie z Ziemia Kłodzką. Pamiętam cudne krajobrazy usiane jeszcze bezlistnymi drzewami, rosnącymi na tle wysokich świerków. Przyjechaliśmy wtedy do Wojtówki, na ponawiane zaproszenie znajomych. W zasadzie usłyszeliśmy, że zapraszają nas po raz ostatni, więcej bowiem zaproszenia nie ponowią, nie to nie. Były wielkanocne ferie. Teraz już wiem, ze w tym czasie często należy spodziewać się śniegu, ale w 1994 w marcu już go nie było. Nagi, ale jakże piękny krajobraz, błogi spokój, wiosenne słońce wędrujące ponad wysokimi drzewami – długo staliśmy na tarasie wpatrzeni w Górę Wojtowa. Już wtedy wiedzieliśmy, że tutaj musimy “być”.
W wyniku tego spotkania i tego zauroczenia powstała książka ?WOJTÓWKA i WRZOSÓWKA- LĄDECKIE WSIE??
Wojtówka szczególnie przypadła mi do gustu. Wieś jest inna niż wszystkie, gospodarstwa i letniska są nierównomiernie rozproszone na zboczach gór, leżą też w dolinie. Chce się stać i krzyczeć; chodźcie , zobaczcie jak tu pięknie?
Taką rolę ma teraz spełnić moja “elektroniczna książka”. Opublikowanie jej było przewidziane w roku szczególnego jubileuszu – 60 -lecia osiedlin górali z Ochotnicy / jubileusz przypadał w 2009 roku /. To miał być prezent dla przesympatycznych i pomocnych w każdym względzie, mieszkańców wsi. “Wielka woda” w ubiegłym roku pokrzyżowała jednak te plany. Nie było atmosfery a myśli ludzkie pogrążone były usuwaniem szkód i wykonywaniem popowodziowych napraw.
Jak podkreślam na stronach publikacji, ma ona wzbogacić mieszkańców, letników i gości o karty historii tych dwóch wsi : Wojtówki i Wrzosówki. Ma podkreślić walory lądeckiego regionu oraz zaprosić do odwiedzenia Kotliny Kłodzkiej. Tutaj naprawdę, jak pisze Bragiel: “Złote Góry jeszcze żyją, jeszcze trwają w resztkach swojej pierwotnej natury, jeszcze nie są zniszczone do końca, jeszcze rosną (tu) stare drzewa siane wiatrem i żyją wolne zwierzęta”
Czy możemy liczyć na wydanie książki w tradycyjnej formie ?
Oczywiście, też jestem za książką. Na pewno w przyszłości i taka się ukaże? jeżeli będą zainteresowani.
Marzenia i życzenia Pani Alicji Smolińskiej ?
Marzenia? Tak są, zachowajmy naturę taką, jaka tutaj jest. Dbajmy o każde źdzbło trawy, właściwie wykorzystajmy oraz odnawiajmy zasoby przyrody i jej składniki. Chrońmy świat roślin i zwierząt.
Życzenia? – aby mieszkańcom regionu dobrze się “działo”, aby żyli zawsze dostatnio i spokojnie.
Tradycyjnie już na koniec, proszę o kilka słów o sobie. Tak bardziej już prywatnie?
Moje zawodowe korzenie wywodzą się ze statystyki, analiz czy publikacji danych statystycznych.
Od lat 80-tych mieszkam w Berlinie, gdzie kiedyś poznałam Pana Jacka Manke ? prekursora usług turystycznych w Wojtówce i jego znajomych. Bez nich nie byłoby mnie, nie byłoby nas w tym rejonie.
Tutaj odpoczywam, tutaj też z chęcią spędzam czas. Wojtówka wzbogaca mnie. Stąd też pełna wierszy moja “Rodzinna poezja”, stąd również tonące w żółtych barwach akrylowe obrazy przedstawiające lato stulecia. Moją prawdziwą pasją jest bowiem malowanie.
Wojtówka, acryl, pędzel i płótno, to moje przyszłe marzenia. Tymczasem, z wyboru mieszkam z czteroosobową rodzinką pośród społeczności nie posiadającej polskiego zwyczaju.
Dziękuję uprzejmie za rozmowę.
/tekst autoryzowany/
Autor: Janusz Puszczewicz, ? 2010-06-07